Monika & Irek, Pałac Żeleńskich – Grodkowice
Pałac Żeleńskich, dn. 6.10.2018r.
,,Prostota jest kluczem do prawdziwej elegancji” Coco Chanel
Promienie przedpołudniowego, jesiennego słońca, nieśmiało wpadały przez wysokie okna pokoi pałacowych, w których Monika i Irek przygotowywali się do swojego ślubu.
Październik podarował im w prezencie piękny, słoneczny dzień. Tylko nieliczne, złote liście, powiewające na gałęziach starych drzew w przypałacowym ogrodzie, przypomniały, że lato dobiegło końca.
Pałac Żeleńskich, to właśnie w tym wyjątkowym miejscu na mapie Małopolski, powstałym w 1902r. dla rodu Żeleńskich, odbył się ślub i wesele tej Młodej Pary.
Nie wiem czy to piękno pałacu, jego niepowtarzalna aura, dająca się wyczuć w jego wnętrzach nuta historii, doskonała kuchnia, czy możliwość zawarcia związku w pięknym ogrodzie, zdecydowały o tym, że Monika i Irek właśnie to miejsce wybrali, ale mam wrażenie, że lepiej wybrać nie mogli.
Młodzi, piękni, wykształceni, szalenie w sobie zakochani. Skromni, serdeczni, uśmiechnięci. W oczach nowożeńców widuję różne uczucia. Te najczęstsze to miłość, radość, podekscytowanie, obawa, czy aby na pewno uroczystość uda się tak, jak ją sobie zaplanowali. W oczach Moniki i Irka, oprócz tego najważniejszego- miłości, widziałem coś jeszcze. Spokój. Taki absolutny spokój, wynikający z pewności, że pobierając się, robią dobrze. To trochę tak, jakby dwóch wzorowych uczniów miało przystąpić do ważnego egzaminu. Tyle, że tym razem, to egzamin z łączącego ich, pięknego uczucia.
Niewymuszona, subtelna elegancja była wizytówką tego ślubu i przyjęcia. Elegancja, której nie nauczą w żadnej szkole, na żadnym kursie, o której nie przeczytamy w żadnym poradniku savoir vivre’u . Taka bowiem, z którą człowiek się rodzi albo nie. Oni mieli to szczęście, a także jak sądzę, wewnętrzne przekonanie, że klasyka zawsze się obroni, a prostota wygra z przepychem.
Suknia ślubna, model Madrit jest jednym z najlepszych tego dowodem. To Pani Młoda była jej ozdobą, a nie odwrotnie. Sama suknia delikatnie podkreśliła jedynie to, co w Monice najładniejsze. Tort z cukierni TARTELETTE harmonijnie współgrał nie tylko z klimatem przyjęcia, kwiatami, ale był także pyszny.
I pomyśleć, że gdyby Monika, nie poszła na rozmowę kwalifikacyjna o pracę, nie usiadła naprzeciwko Irka, który rekrutacje prowadził, ta historia nigdy by się na zdarzyła. Ich goście nie byliby świadkami w tej pięknej uroczystości, a ja nie miałbym przyjemności wykonać zdjęć, które dziś możecie tu zobaczyć i które mam nadzieję, z każdym rokiem staną się dla Moniki i Irka cenniejszą pamiątką…